Przedstawiciele, jakich zawodów mogą spać spokojnie w Koszalinie? Budowlańcy, mechanicy czy kucharze bez problemu znajdą tu pracę.
Dyplom kontra fach
Największe powody do zmartwienia mają aktualnie absolwenci studiów wyższych. Rynek koszaliński nie ma posad dla nauczycieli czy ekonomistów. A takich kandydatów do pracy jest obecnie najwięcej. Ponownie najbardziej poszukiwani są pracownicy fizyczni, jednak rąk do pracy wcale nie jest wiele.
Brak kandydatów do pracy
Głównym powodem, dla którego ochotników do pracy brak, są oferowane pensję, zazwyczaj rzędu najniższej krajowej lub rodzaj proponowanej umowy. Jednak nie tylko pensja jest największym problemem. Nawet jeśli znajdą się osoby chętne do pracy, zazwyczaj popracują kilka dni i znikają bez słowa. Niektórzy wykorzystują sytuacje, aby mieć czyste konto w Urzędzie Pracy. Jak tylko zdobędą potwierdzenie chęci zatrudnienia, znikają bezpowrotnie, mając tym samym spokój z wizytami w Urzędzie Pracy na dłuższą chwilę. Co też jest ważne, brakuje zwyczajnie wykształconych fachowo specjalistów. Wobec obecnych zmian gospodarczych, wielu pracowników, zwłaszcza Pań posiadających potomstwo w liczbie powyżej 2-3 dzieci, mówi wprost, że nie opłaca im się pracować za najniższą krajową, kiedy zostając z dziećmi, dostaną więcej. A na tym lista zasiłków się nie kończy. Chcąc nie chcąc pracodawcy coraz częściej zmuszani są przez sytuacje, do zatrudniania osób zza wschodniej granicy. W przeciwieństwie do naszych rodaków oni chętnie podejmują zatrudnienie i nie boją się zwyczajnie pracować.
Nadprodukcja magistrów, brak fachowców
Kuleje tu nieco system edukacji, przez który mamy deficyty zawodowe i nadprodukcję bezrobotnych osób z dyplomami uczelni wyższych. Powoli Koszalin budzi się z letargu i w planach znajdują się nowe klasy, które wykształcą przyszłe pokolenia cukierników, piekarzy, budowlańców, położnych i pielęgniarek. Tylko czy znajdą się chętni? Warto wziąć pod uwagę taką alternatywę, gdy jesteś w czymś dobry i np. pieczenie ciast sprawia ci radość. Życie jest za krótkie, by marnować je na pracę, w której nie czujemy się dobrze.